aaa4 |
Wysłany: Wto 12:21, 14 Sie 2018 Temat postu: asz |
|
Walczyła z tym wszystkim starając się zachowywać normalnie, pomagając Joshowi z jego pracą domową, udając, że interesuje ją program w telewizji. Sprzeczali się, czy wielkość telewizora ma znaczenie. Stefan przyjął stronę Josha mówiąc, że to jest dobre dla oczu starszych ludzi. Mary zaś była po stronie Alex, twierdząc, że to nie jest ważne. A tym czasem krew grała po ich żyłach w dzikiej symfonii, zagłuszając dźwięki programu i przerażając Alex. Spróbowała położyć Josha spać i poczytać mu przed snem, ale jak zwykle próba ta zakończyła się wielką wojną na poduszki. Zawsze lubiła spędzać wieczory z Joshem, był taki kochany. Ale teraz głośne uderzenia jego serca jej przeszkadzał.
Przed randką z Thomasem Evenem Alex bardzo szczegółowo dobierała ubranie. Kiedy sukienka ześlizgnęła się po jej skórze to było jak dotyk gorącego aksamitu. Jej ręce trzęsły się, gdy czesała swoje włosy. Od tamtej pory, gdy od niego uciekła Alex nie widziała Aidana ani razu. Zawsze czuła, że jest gdzieś blisko ale pilnował, by go nie zobaczyła. Zamiast uczucia wdzięczności czuła przygnębienie. Możliwe, że nie miało dla niego znaczenia, że wychodzi z innym mężczyzną. Może go to nie obchodziło. A właściwie dlaczego miało by go to obchodzić? Ona nie chciała jego zainteresowania. Chciała spotkać ludzkiego mężczyznę i zakochać się w nim. Właśnie takiego chciała pokochać. Nie obsesyjnym uczuciem własności, ale czymś delikatnym i wrażliwym. Chciała normalnego ludzkiego mężczyzny.
Obejrzała swoje paznokcie. Kiedyś były krótkie a teraz długie i ładne z profesjonalnie zrobionym manikiurem. Nawet włosy wydawały się bardziej gęste i dłuższe, a rzęsy – długie i podkręcone. Jej skóra była blada.
Westchnęła patrząc na własne odbicie w lustrze. Była taka sama ale jednocześnie jakaś inna. Lepsza. Nie wiedziała dokładnie na czym to polegało. Po prostu lepiej. Sukienka przylegała do niej jak druga skóra, akcentując piersi i wąską talię. To suknia musiała być zrobiona wyłącznie dla niej. Krytycznie przejechała ręką po miękkim materiale na swoim biodrze. Jej serce zaczęło mocniej bić gdy zobaczyła złote oczy Aidana, patrzące na nią w lustrze. Stał za nią. Mogła czuć jego usta złączone ze swoimi. Ten erotyczny obraz pojawił się w odbiciu lustra: Aidan męski, silny, potężny z oczami w których czaił głód i Alex zgrabna, krucha, blada.
- Przepięknie wyglądasz, Alex. – powiedział miękko.
Jego głos muskał jej skórę takim samym szeptem jak aksamitna suknia. Nie mogła zrozumieć do końca wyrazu jego twarzy, czuła tylko uważne spojrzenie jego oczu w kolorze rozlewającego złota.
- Nie wrócę późno - powiedziała, jąkając się jak nastolatek. Dała mu czas, by mógł coś odpowiedzieć. Lecz Aidan tylko uśmiechnął się nie zmieniając wyrazu twarzy.
Poczuła jak dreszcze przebiegają jej po kręgosłupie. Nagle jej wyzwanie okazało się równie głupie jak drażnienie tygrysa. A wszystko przez ten uważny, niemigający wzrok. Zamierzał pozwolić jej iść? Wcześniej chciała iść i wydawało jej się to właściwe, lecz teraz nie chciała już niczego prócz pozostania tutaj.
Aidan pokręcił głową.
- Dio, Alex. Patrzysz na mnie, jakbym był jakąś bestią. Bądź ostrożna piccola, - odszedł tak samo cicho jak i wszedł.
Wdrygneła się. Dotknęła swych ust, Aidan bardzo uważnie na nie patrzył. Mogłaby przysięgnąć, że poczuła dotyk jego warg na swoich. Zamknęła oczy, ciesząc się i smakując to uczucie. Cholera, jak łatwo potrafi nią sterować! Była człowiekiem. Człowiekiem! A była tak bliska by zapomnieć o wszystkim innym.
Alex uniosła podbródek. Nie może zepchnąć jej z tropu swoją seksualnością i przyciąganiem. Założyła buty i lekko jak królewna zeszła po schodkach.
Thomas przyjechał na czas i teraz oczekiwał w salonie szczęśliwy, że Aidan Savage nie zachciał zaszczycić go swoją obecnością. Musiał wstrzymać oddech gdy weszła Alex, wydawało się, że z każdym dniem robi się coraz piękniejsza. Nie mógł myśleć o niczym teraz prócz niej. Even marzył o niej dniami i nocami, szczególnie nocami gdy pogrążał się w gorących, erotycznych snach.
- Thomas to był świetny pomysł. – witając go, powiedziała to głosem, który przenikał do samego serca i wywoływał odpowiedź nisko w jego ciele.
Nagle poczuł na sobie spojrzenie tych przeklętych złotych oczu. Skoncentrowany. Bezwzględny. Patrzył na niego nie odrywając się nawet na chwilę, przeklinał go. Aidan Savage stał oparty leniwie o drzwi z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Nic nie mówił. Nic nie robił. Sama jego obecność zwiększyła strach w sercu Thomasa. Thomas przytulił Alex, wdychając jej perfumy.
- Jesteś oszałamiająca, Alex. Nikt nigdy by nie powiedział, że dopiero co wyzdrowiałaś.
Aidan lekko poruszył się, co nasunęło mu myśl o drapieżniku.
- A jednak była bardzo chora, Even. |
|